Kilka razy wynajmowałem skuter w Krabi na południu Tajlandii. Oni naprawdę nie dbają o swoją licencję.
Ogólną zasadą jest, że można korzystać z licencji UE za granicą na pobyt do 3 miesięcy. To prawda w innych krajach, które mają bardziej rygorystyczne prawa, takich jak Australia. Po upływie 3 miesięcy musisz oficjalnie uzyskać lokalną licencję.
Jeśli chodzi o Tajlandię, to kraj ten opiera się w dużej mierze na turystyce, a ludzie są zazwyczaj bardzo “mili” dla turystów. Myślę, że władze nie będą zbyt irytujące, jeśli nie będziesz w pełni przestrzegać jakichkolwiek praw związanych z rowerem (np. dysfunkcja światła lub brak ubezpieczenia). O ile mi wiadomo, w Tajlandii są głównie 2 rzeczy, których naprawdę należy przestrzegać, to nie spożywać narkotyków, a nie pisać coś o królu. Albo postawiłbyś się w bardzo poważnych kłopotach.
W Malezji, jeździłem moją Hondę fala (125cc) przez lata bez ubezpieczenia ani licencji. Nigdy nie miałem żadnego poważnego problemu. Codziennie jeździłem do każdego miejsca w Kuala Lumpur i jechałem autostradami. Policja zazwyczaj nie aresztowała cudzoziemców (mam na myśli białych cudzoziemców).
Zostałem raz aresztowany przez policję na autostradzie. Oni byli z tyłu i nie widzieli mojej twarzy, dopóki nie zatrzymałem roweru. Prawdopodobnie założyli, że jestem miejscowością, ponieważ w Kuala Lumpur jest bardzo niewielu Europejczyków jeżdżących na rowerach. Wyglądali na zdenerwowanych widząc, że aresztowali jednego z Europejczyków, ale musieli przejść przez ten proces. Mój rower był w pełni sprawny, a ja miałem na sobie kask. Po prostu nie miałem przy sobie żadnego prawa jazdy ani ubezpieczenia. Miałem tylko lokalne prawo jazdy, które nie pozwala na prowadzenie roweru o pojemności 125cc (zawsze uważałem, że prawo jazdy jest wystarczająco dobre do tego dnia). Zostałem za to ukarany grzywną. Mój malezyjski przyjaciel siedzący za mną na rowerze śmiał się przez całą drogę podczas aresztowania. Powiedziała mi, żebym się o to nie martwił, bo nie zapłacę grzywny. Grzywna wynosiła 200 RM, czyli ponad 40 euro (raczej uprzejmie w porównaniu z tym, co byście dostali w podobnej sytuacji w Europie). Ci dwaj policjanci przeszli przez oficjalną procedurę pisania mandatu i nie prosili o łapówkę.